sobota, 22 października 2011

kubizm w sercu

Georges Braque, Femme a la mandololine




















Przez park idzie zmarznięty, śpieszący się mężczyzna, lat 32. Włosy ułożone ma w nieład, asymetrycznie ścięte, utrwalone na sucho woskiem. Oddycha szybko, ciężko i niemiarowo. Ruchy prezentuje szalenie pokraczne. Chód jego zwraca szczególną uwagę. Człowiek ten wyraźnie pracował nad swoim wizerunkiem i trenuje teraz krok, który byłby adekwatny do społecznego statusu, zaznaczanego w służbie ego, klientów, przełożonych i podwładnych. Kłopotem w tej sytuacji wydaje się garnitur. Garnitur jest przyciasny. Niezręcznie jest w za małym ubraniu wykonywać stanowcze ruchy pewnego siebie, komfortowo nastawionego do życia trzydziestolatka. Efektem tej mieszanki technicznych ograniczeń z wyraźną wizją nowoczesnego człowieka jest sylwetka kołysząca się na boki, która przy każdym zakołysaniu zamaszyście porusza rękami. Nogi kroczą szeroko rozstawione, stopy stawiane są na chodniku pod kątem, palcami na zewnątrz. Pod koniec ruchu stopa wykonuje delikatny zawijas.
W związku z niewygodną garderobą pan idący przez park targany jest sprzecznościami. Ucieleśnia i ożywia oksymoroniczną dolę współczesnego mieszkańca miasta. Wcale nie jest mi z tego powodu do śmiechu. Oprócz mężczyzny mogła w tej samej chwili przechodzić przez park kobieta, która cały tydzień dobierała dodatki do sukienki vintage, aby wszystko razem mogło wyglądać odpowiednio nie na czasie i jak zestawione zupełnie przypadkowo. Mógł przechodzić młodociany przedstawiciel alternatywy, z pięknymi i lśniącymi, świeżo uczesanymi dredami, który na wszelki wypadek, gdyby w przyszłości pewne sprawy zaczęły się jednak liczyć, zamontował sobie aparat prostujący zęby. Mógł na rowerze przejeżdżać zupełnie incognito znany twórca teatru, z miną, która ma przekonać odbiorców, że współczynnik rozpoznawalności jest mu zupełnie obojętny. Ja mogłam tamtędy przechodzić także. W różnych odsłonach mogły przemierzać park te zmagania.
Ambiwalencja, sprzeczność to czasami  pozór i wymówka, pod którą kryje się bardzo jednoznaczna figura. Nauczyłam się, że według teorii pola psychologicznego, z przestrzeni różnych zdarzeń, emocji i faktów wyłania się w danej chwili jeden wątek stanowiący główny punkt odniesienia. O coś wyraźnie człowiekowi idącemu przez park chodzi, nawet jeśli sobie tego czegoś dokładnie nie nazywa, lub kiedy obraz zaciemnia się innymi przedmiotami. Gdyby chciał ten obraz porozjaśniać, na pytanie "o co chodzi?" poszukać odpowiedzi, śpieszy mu z pomocą Gestalt. Holistyczne ujęcie osoby, które kusi człowieka, żeby poszerzał świadomość siebie na każdym z czterech jej poziomów. Żeby badał swoje myśli, emocje, wrażenia z ciała i relacje z otoczeniem. Żeby stworzył jasny obraz rzeczywistości, który mu pozwoli nazwać, co jest w danym momencie dla niego najistotniejsze i jak mu się podoba forma kontaktu ze światem, którą właśnie nawiązuje. Śmiałe te badania Gestalt proponuje, wymagające odwagi osobistej w testowaniu własnych psychologicznych granic. Można się nieźle zaskoczyć, uwolnić od powierzchownych sprzeczności, spacerować lżej.
Centrum Consuellingu Gestalt

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz