Studenci wczoraj byli zupełnie nie w nastroju do pracy. Ale pracowali. Do 19.15 siedzieli na krzesłach z wysokimi oparciami i studiowali. Potem poszli na Juvenalia. W niedzielę zaczną się uczyć do sesji. 11 egzaminów, prace zaliczeniowe, wszyscy twierdzą zgodnie, że od niedzieli zaczną się uczyć. Całe miasto już trzęsie się od chodzących na okrągło maszyn powielających materiały dydaktyczne.
Przejeżdżając przez rynek krakowski na rowerze w upalne dni można na przykład zobaczyć wycieczkę małych dzieci wpatrzonych i wsłuchanych w przewodniczkę, która podniesionym, a mimo wszystko smętnym głosem opowiada: "...i właśnie za pomocą rozżarzonego żelaza wypalano na policzku piętno..." Historia okrucieństwem stoi, dzieci zaraz usłyszą o sporze mariackim. Na pamiątkę zadźgania brata przez brata w Sukiennicach wisi sztylet. Mam nadzieję, że na obiad poszli do McDonalda, co pozwoliło im odzyskać równowagę. I że na drugi dzień pojadą do Wieliczki, nigdzie indziej.
W parkach zatrzęsienie staruszków, przytulających się par i psów. Place zabaw pełne. Dużo nas do przeżywania wiosny w mieście i wystawiania twarzy do słońca. Wszyscy się mieścimy, choć przejechać trudno, znacznie trudniej niż w zimie. Każdy cieszy się na swój sposób. Jedni opuścili dachy w błyszczących samochodach i rozglądają się na wszystkie strony. Inni siedzą na ławkach i jak koty śpią. Jeszcze inni słuchają muzyki żując gumę w jej rytm i machając rękami na boki (to ci na rolkach, ci bez rolek nie machają rękami aż tak). Wszyscy pozostali są w galerii handlowej lub prowadzą rozmowy o literaturze w jakiejś miłej knajpce lub udają, że wiosna ich nie kręci. Wiosna kręci każdego trochę inaczej. Tych uczulonych na wszystko co pyli na pewno boleśnie. Samotnych bez nadziei - boleśnie, przeżywających nawrót objawów psychotycznych - boleśnie, nie lubiących lata - boleśnie, nie mających się w co ubrać -boleśnie. Raczej nie zauważam przechodzących obok wiosny obojętnie. I wszystkie społeczne warstwy coś do niej mają.
Trendy na ulicach są zdaje się wznoszące, tęsknoty zmieszane z energią i chęcią natychmiastowego z niej skorzystania. Drzewa są zazielenione a trawa jest soczysta. Tak?
Tylko nie McDonald! http://www.youtube.com/watch?v=82kYQ7j7X2s
OdpowiedzUsuńmasz rację, to nie może być rozwiązanie...i jak tak myślę, to nie wiem co dzieci na wycieczkach jedzą w mieście innego. może lody.
OdpowiedzUsuń