Każde dziecko woli mieć pełną rodzinę, niż rozwiedzionych rodziców. Rodzina jest podstawową komórką społeczną. Rodzina powinna trzymać się razem.
Dużo, coraz więcej rodzin się rozpada, wyrządzając tym sobie wiele krzywdy. Często może to być jednocześnie początek czegoś dobrego. Zastanawiam się, czy jako społeczeństwo jesteśmy na tyle dojrzali, żeby nasze trudne sprawy związkowe załatwiać z troską o dzieci. Nie chodzi o podejmowanie decyzji w imię niewiele znaczącego hasła "to dla dobra dzieci", nie chodzi też o wymachiwanie przed oczami drugiej strony sztandarem poświęcenia i rozsądku. Chodzi o uczciwą koncentrację na potrzebach dziecka. O to, aby były one podstawowym kryterium doboru strategii działania. Do tego potrzeba zapewne mnóstwa wewnętrznych zasobów i są to za każdym razem jednostkowe scenariusze. Można by zatem spytać, po co przywołuję tu sumienie i dojrzałość społeczeństwa. Robię to z myślą o regułach społecznych i rytuałach, które towarzyszą nam w przechodzeniu przez ważne i trudne życiowe zdarzenia. Potępienie dla rozpadu rodziny, choć w swoim założeniu wzniosłe i zrozumiałe, powstrzymuje rozwój takich reguł i utrudnia lub uniemożliwia dialog. Zdaje się też, że przestaje ono spełniać swoją rolę ograniczania rozłamów rodzinnych. Domagam się wolności wyboru i akceptacji faktu, że historie rodzinne układają się różnie. Jednocześnie postuluję, aby podstawą systemu edukacji do życia w rodzinie był rozwój brania odpowiedzialności za siebie i swoje decyzje. Dzieci byłyby wdzięczne.
Zdjęcie z deviantart by allwell |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz