niedziela, 22 sierpnia 2010

Samo poczucie

Nie wiedzieć czemu, stado gapiących się baranów na polanie to widok zachwycający. Idziemy z Baśką wzgórzem, z którego patrzymy na słońce i na księżyc, na Jaworzynę i na wieś. Żmije w wysokich trawach śpią. Nawdychałam się natury i napatrzyłam w ogień kominka. Nagadałam się, że nie pamiętam, kiedy tak. Wspólne poszukiwanie sensu i rozumienia w rozmowie to jest wartość międzyludzka największa dla mnie. Życiowe historie, bliscy, fantazje. Tysiące wspomnień i mnóstwo głupich żartów. Trochę się stałyśmy starsze i mądrzejsze, trochę pobyłyśmy dzieciakami. Dzień na wsi, a tyle atrakcji. Miasto, masówa, mizeria. Wieś, wolność, wakacje. Takie mam chwilowe rozrzewnienie mieszczucha, który w polu nie robił i mu się sielanki zachciewa. Jutro mi przejdzie, choć pies, co się nas uczepił na spacerze, wozy pełne siana, śpiew natury i chłód wody z potoku, głowę mi zasiedliły na czas jakiś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz