sobota, 18 września 2010

Flavour of change?

Jedna z krótkich dróg do emocji wiedzie przez nos. Wchodzę do pustego pokoju wypełnionego zapachem mieszkającym ze mną od lat. Doczepiony do człowieka obecny jest w tle. Kiedy człowiek znika ze wspólnej przestrzeni, zapach panoszy się, aż nogi miękną. Wdycham natychmiastowe wspomnienie całej zbudowanej wspólnie scenerii, która właśnie stała się kolejnym doświadczeniem w galerii eksponatów z przeszłości. Wzruszam się - nie pierwszy raz -  przez nos.  A potem idę dalej, do spraw i sprawek, gier i zabaw w życie. Bo wszystko jest dokładnie tak, jak ma być. I ustanawiają się nowe scenerie, których urok jest do wzięcia tylko tu i teraz. Nie jutro i nie wczoraj.
Eksponaty w galerii żyją i wydzielają więcej niż zapach. Zasilają i stwarzają mnie poprzez wszystkie konstatacje i przeżycia, które były ich udziałem. Jestem poniekąd z ludzi, z którymi wspólnie stwarzamy scenerie. I oni są ze mnie. I jest nas trochę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz